wtorek, 18 lutego 2014

Sensei Sunya Kjolhede: O kłamstwie i prawdomówności



Sensei Sunya Kjolhede
O czwartym wskazaniu buddyjskim -
"Postanawiam nie kłamać, lecz mówić prawdę"
(spisana mowa Dharmy z roku 2004, wygłoszona w Windhorse Zen Community)

Dziś skupimy się na czwartym z dziesięciu wskazań. Warto przypomnieć, że są one powiązane z ceremonią Jukai. To japońskie słowo oznacza właśnie wskazanie. Sama ceremonia zaś jest bardzo istotna -  mistrz Dogen powiedział, że przodkowie w Dharmie uważali, iż przyjęcie wskazań jest pierwszym krokiem do wejścia na drogę Buddy oraz istotnym działaniem w celu osiągnięcia stanu Buddy.

         Wiadomo, że wskazania są jednym z trzech filarów zen,  są podstawą, szkieletem. Praktyka zazen, siedzenie w zazen, oddech i  ruch stanowią drugi filar. Zrozumienie jest trzecim. 
Wskazania działają wspólnie, wzmacniając się i pomagając sobie nawzajem. To oznacza, że ich duch bardzo różni się od sensu dziesięciu przykazań - mimo tego, że brzmią bardzo podobnie i także mówią o tym, że nie należy zabijać,  kraść, nadużywać seksualności, kłamać, używać substancji, które zaćmiewają  umysł  (na przykład alkoholu, narkotyków).

         Gdy ludzie wkraczają do rodziny Buddy, zwykle podejmują pierwszych pięć wskazań. Stanowią one podstawę, fundament, ale nie są to przykazania. Nieważne jak bardzo podobne są do  dziesięciu przykazań chrześcijańskich, są one tak naprawdę ekspresją naszej prawdziwej natury. Pokazują nam, jak naprawdę głęboko przebudzona osoba przeżyłaby naturalnie swoje życie w duchu niekrzywdzenia. Są wyrazem najgłębszej miłości i współczucia oraz mądrości służącej zapobieganiu cierpieniu naszemu i innych.  Jest wiele do powiedzenia na temat wskazań oraz powiązania praktyki ze wskazaniami, ale  powyższe stwierdzenie to kwintesencja, podstawa, którą trzeba sobie przyswoić.

            Teraz, to czwarte wskazanie, brzmi ono: "Postanawiam nie kłamać, lecz mówić prawdę." Wszystkie wskazania są nieskończenie głębokie i wypełnione sensem, widać to jasno wtedy, kiedy zaczynamy pracę  podczas formalnego treningu zen.  To, co my robimy, to przyjęcie wszystkich wskazań buddyjskich. To zaś, co następuje po zakończeniu formalnego treningu, po właściwej pracy z koanami, to praca ze wskazaniami we własnym zakresie, w codziennym życiu. Wtedy dopiero widzimy, jak wiele mają odcieni,  poczynając od  dosłownego znaczenia zaczerpniętego z klasycznych nauk buddyjskich, z poziomu Mahajany, przez rozumienie ich z poziomu dobra, z poziomu współczucia, z poziomu nauk jednego umysłu, a kończąc na widzeniu z poziomu braku umysłu.

               Bodhidarma i Dogen idą dalej, podsuwają twierdzenia dotyczące wskazań. To, jak otworzyć drzwi do wskazania, za którymi otwierają się bezkresne, nieskończone przestrzenie,  w których poruszamy się dalej, zgłębiamy wszystkie miejsca.  Musimy zacząć patrzyć właściwym sposobem. By zacząć, należy postawić sobie podstawowe pytanie: Czym jest prawda i, czym jest kłamstwo oraz, kiedy mówimy kłamstwa, kiedy okłamujemy innych i siebie?  Dlaczego jest tak ważne, by nie mówić kłamstw?  Jaki wpływ mówienie kłamstw wywiera na nas i na innych? Czy są sytuacje, kiedy należy skłamać?

               Myślę, że rozumiemy kłamstwo jako odwrotność prawdy. Polaryzacja umysłu pozwala postrzegać życie w wersji bardzo uproszczonej. Istnieje też absolutne, abstrakcyjne pojęcie prawdy. Ale oczywiście my musimy spojrzeć głębiej, a nie tylko oceniać prawdę z moralnego punktu widzenia. W istocie wiara w absolutną prawdę, która jest gdzieś na zewnątrz naszego własnego doświadczania, pozwala, by pojawiły się manipulacje i rodziły spory. Musimy zauważyć, że to nie jest na zewnątrz nas. Nie ma na zewnątrz nas najgłębszych doznań nazywanych prawdą.

           Warto wspomnieć ciekawą historię o pewnym człowieku, Johnie Livingstonie. Przytoczę nieduży fragment z wywiadu z  Neilem Avringtonem z „Their chances. Listening to the land”: „Lata temu John Livingston, przygotowywał pewien dokument. Była to propozycja, by poprowadzić wielki rurociąg aż do Oceanu Arktycznego. Należało zapłacić odszkodowanie ludziom. Po prostu kolejne odszkodowanie, aby uniknąć nacisków społecznych w stosunku do polityków. Zainteresowani jednak oddali sprawę do sądu z żądaniem większych odszkodowań. Sędzia pozwolił wszystkim na złożenie zeznań. Tak więc zeznawało wiele osób,  włączając w to osoby starsze. Oczywiście język tych ludzi był zupełnie inny niż język prawników. Nie przyznano odszkodowań, ale takich emocji, jakie wzbudziła ta sprawa, nie wywołała żadna inna sytuacja tego typu. Efektem tego było to, że przed wprowadzeniem w życie planu budowy rurociągu zaproszono do sądu eksperta. John Livingston, znany obrońca  środowiska, jako świadek - ekspert poproszony o mówienie tylko prawdy, pod przysięgą powiedział: „Nie. Ja nie znam prawdy, przedstawię wam moje zdanie”. To zupełnie inne podejście powiedzieć coś takiego: niekoniecznie powiem wam prawdę, tylko to, jak ja to widzę. 

              Ciekawą sprawą jest, że spośród dziesięciu przykazań, to, które najlepiej odzwierciedla wskazanie czwarte, brzmi: „Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”. Przykazanie to nie zakazuje kłamania. Autorzy książki „A Call to Charakter”  Collin Greer i Herbert Kohl wskazują, że Prawda, nawiązując do dziesięciu przykazań, jest widziana jako społeczna zmiana. Bierze swoje znaczenie z dobra bądź krzywdy, która zaistniała między ludźmi. Wskazanie „nie kłamać” pochodzi z ciekawego, chińskiego słowa WENG-JU, które oznacza - niepomne bądź lekceważące słowa. Jego znaczenie zawiera w sobie celowe kłamstwa i luźne oświadczenia. Bardzo pomocne są słowa Nakagawa Son Roshi, która używała dla kłamstwa terminu roughness words - szorstkie, brutalne słowa. Co to oznacza, szorstkie słowa? To ważny aspekt.

             W ubiegłym tygodniu rozmawialiśmy właśnie o fałszywej mowie, nie tylko o tym, co zazwyczaj nazywamy kłamstwem. Jest bardzo łatwo w to wpaść, jeśli jesteśmy zakorzenieni w naszych wątpliwościach. Jak prawda może wyjść na zewnątrz - właśnie o tym stanowi nasza praktyka. W ubiegłym tygodniu, było kilka zmian, użyłam kilku szorstkich słów, powiedziałam kilka głupich komentarzy o kimś lub o czymś, nie było mocnych słów, ale nie było też słodzenia. Poczułam, jak uraziłam  osobę,  siedziałam i poczułam to uderzenie. Jak ten bezmyślny, głupi sposób mówienia, pełen negatywnych emocji, może krzywdzić. To nie pozwala prawdzie wyjść.  Od razu rozmawiałam z tą osobą i przeprosiłam ją.

            Upadamy i podnosimy się kolejny raz, od nowa. Jest wiele różnych rodzajów kłamstwa. Istnieją takie małe kłamstewka oraz ogromne zabójcze kłamstwa, które mogą doprowadzić społeczeństwo do wojny i spowodować śmierć setek tysięcy niewinnych istnień. Jest też to wszystko pomiędzy. Oszukiwanie, świadectwo kłamstwa, fałszywe pochlebstwa, fałszywe  modlitwy, pomówienia, brak zainteresowania, mowa, czyli przykład, który przytoczyłam przed chwilką -  moja własna mowa. Kiedy myślę o pochlebcach  oraz fałszywych modlitwach, przychodzą mi na myśl słowa Roshiego Kapleau: „Gdzie spotka się dwóch pochlebców, tam diabeł wychodzi na lunch.” Czas na relaks, nic do robienia, zajmowanie się tylko sobą.

                 Jest również milczenie, kiedy słowa zostały powiedziane, można to nazwać przemilczeniem. To również rodzaj kłamstwa, nieprawdaż? Być w zmowie z kłamstwem. Wszyscy musimy pracować nad tym, by umieć odpowiedzieć na obecną sytuację na świecie. Jest wielka różnica pomiędzy tymi wszystkimi rodzajami kłamstwa, jego stopniami i wpływem, ale wszystko to jest formą kłamstwa. Wszystkie rodzaje mowy bądź przemilczenia zdradzają istotę prawdy naszego serca. Istotną część naszego istnienia. Podstawę naszego istnienia. Te wszystkie przejawy braku połączenia z nami samymi, one wszystkie są kłamstwem. Brak połączenia z naszą prawdziwą bezkresną naturą. Słowa, które pojawiają się z jaźni są prawdziwymi słowami. Również działania i milczenie, które pojawia się z jaźni. Łączymy się z nią poprzez wyjątkową, prawdziwą praktykę.

               Poloniusz powiedział do Hamleta: „To przede wszystkim, dla twojej własnej jaźni niech będzie to prawdziwe, a nigdy nie będziesz fałszywym dla żadnego człowieka.” (“This above all: to thine own self be true, And it must follow, as the night the day, Thou canst not then be false to any man.”). Prawdziwa mowa jest prawdziwą dla nas samych, ale by dotrzeć do tego miejsca, musimy być w stanie nawiązać kontakt ze sobą.  Ironia tkwi w tym, że Poloniusz sam jest słabym przykładem kogoś, kto był prawdziwy dla samego siebie. Wypowiadając przytoczone słowa, skłamał, to rodzaj hipokryzji.

                 Polly Gunallen,  rdzenna amerykanka, profesor na południowo-zachodnim wybrzeżu użyła pięknego terminu, by opisać czwarte wskazanie: lingwistyczny honor. Powstrzymywać się przed kłamaniem. Podtrzymywać ten honor, tę prawdę naszej prawdziwej natury.  Jest wiele dowodów na to, że to  właśnie jest naszą prawdą, naszą naturalną drogą. Ludzie czują wielką niewygodę, ogromną trudność  w mówieniu kłamstw. Kłamanie jest trudne, w ten czy inny sposób. Nawet jeśli damy radę, pozostaje dyskomfort w naszym ciele, każdy to wie. Język i nasze ciała jest to pierwotna całość.

             Opowiem ciekawostkę z książki Davida Abraham. Opowiada ona o tym, jak Aztekowie zostali podbici przez Hiszpanów, głównie ze względu na tę ogromna różnicę między nimi, jeśli chodzi o związek między mową i kłamstwem. Autor twierdzi, że piorunująco szybki podbój  Meksyku przez Cortesa pozostaje zagadką dla historyków, jako że Cortes, mając u boku tylko kilkaset osób, zdołał zawładnąć całym królestwem Montezumy, który rządził kilkoma setkami tysięcy. 

           Aztekowie, których pismo było bardzo prymitywne, czuli się w bezpośrednim kontakcie z przyrodą i nadludzkim otoczeniem.  Teraz cytuję „Wszystko wydarzyło się dla Azteków tak, jakby znaki czytane, automatycznie i oczywiście, przychodziły ze świata, którego nie znali” Aztekowie nie byli w stanie używać wypowiedzianych słów bądź pisanych symboli, by ukryć swoje prawdziwe intencje, ponieważ te znaki należały zarówno do świata na zewnątrz, jak i do nich samych. Jest to połączenie z naturą w samym pisaniu.  Dla Azteków byłoby obłudą wystąpić przeciw znakom, przeciw naturze, przeciw mowie, otaczającemu ich żywemu światu, przeciw ich własnej plemiennej mowie, w której byli osadzeni. Hiszpanie nie odczuwali takich ograniczeń. Dla Azteków działania były odzwierciedleniem ich mowy wobec całego otaczającego ich świata. Hiszpanie działali i mówili tylko dla siebie. Kłamstwa Hiszpanów całkowicie zniszczyły Azteków. Bardzo intrygująca sprawa.

        Wracając do tematu. Uczciwość, co to właściwie jest uczciwość? Kolejne pytanie. Czy jest to integralność, szczerość, słowo, które pochodzi z całości? Czy oznacza, że cała jaźń jest w to włączona? Innymi słowy, mowa powstaje z naszego własnego doświadczenia, to nie po prostu kształtowanie, powtarzanie czegoś. Gdy powtarzamy coś, co ledwie zasłyszeliśmy, bez żadnego własnego doświadczenia, to jest to też rodzajem kłamstwa, na swój sposób.

          Ciekawą sprawą w tradycji japońskiej jest nieufność wobec elokwencji. Roshi Kapleau mówił o tym fenomenie - japońscy przywódcy byli dosyć nieufni na przykład wobec  polityków, którzy wygłaszali cudowne, mądre mowy. Zawsze woleli prostsze, bardziej bezpośrednie wypowiedzi, zupełnie inaczej niż w naszej kulturze. Oczywiście decydujący jest duch słowa, który za tym stoi. Znane przysłowie Zen mówi: „jeśli słaba osoba szerzy prawdziwe nauki, stają się one fałszywe, jeśli urzeczywistniona osoba, szerzy fałszywe nauki, stają się one prawdziwe”. Co sądzicie o  tym  stwierdzeniu?


           Są słowa martwe i słowa żywe, słowa żywe pochodzą bezpośrednio od nas, z głębi, one określają nasze nauki,  zmiany, ponieważ są blisko związane z bezpośrednim doświadczeniem. Widzimy to wszystko prawdziwe, koany - znów żywe, wartościowe, koan reaguje, nie ma luk, jest reakcja. Luki zwykle są zakorzenione w intelekcie,  który sprawdza swoje własne zalety lub pojawiające się obawy. Bardzo ważne jest mieć tę natychmiastową odpowiedź -  reakcję, która wzrasta wraz z praktyką. Jest  to jedna z rzeczy, która pojawia się naturalnie. Jeśli  identyfikujemy się z pewnym rodzajem zdenerwowania - oczywiście tylko po to, by wyskoczyć, być w stanie odpowiedzieć, zmienić się w żywy sposób, jest to o wiele bardziej zen niż wlec się. Wleczenie się jest jak nic nierobienie, oddzielanie się. Świadomość odziedziczonej dwoistości słów jest bardzo ważna i przychodzi wraz z praktyką. Nie możemy zawrzeć prawdy w słowach, słowa są w swojej naturze dwoiste, możemy tylko wyrazić połowę. Dlatego zen mówi, że wszystkie słowa są krótkie. To jest nauka, tak wygląda zen, jest poza literami i słowami, nie polega na opisach, wskazuje bezpośrednio na umysł i urzeczywistnienie natury Buddy dla każdego, dla wszystkich istnień oczywiście.

         Martwe słowa pochodzą z głowy, są to abstrakcje, są to również kłamstwa, ponieważ straciły kontakt z żywa prawdą. I jeśli nam się zdarzy pomylić słowa z  faktami, wtedy oszukujemy, innych i siebie. Zen mówi, by nauczyć się mówić bez poruszania językiem. Inaczej będzie pełno intencji w tym, co chcemy powiedzieć. Nauka złej dharmy, złe nauczanie jest postrzegane jako najgorszy rodzaj kłamstwa.


          Więc dlaczego kłamiemy? Jest to najważniejsze pytanie. Wydaję mi się, że jest to związane z wewnętrznym napięciem, zaprzeczeniem, potrzebą, by być lub nie być kimś bądź czymś lub nie być czymś, czym myślimy, że jesteśmy. Generalnie jest to strach przed tym, by być małym w oczach innych bądź naszych własnych. Rodzaj ideału, który mamy w głowie, który nie jest zatopiony w doświadczalnej rzeczywistości. Wszystkie pytania dotyczące fałszywej mowy, różne aspekty tego, dlaczego kłamiemy,  wymówki, wyolbrzymianie, pretensje, że coś wiemy, kiedy nie wiemy lub gdy wiemy, że czegoś nie wiemy, hipokryzja, fałszywa uprzejmość, wiedza, mądrość, doradzanie, nasze kłamstwa są zupełnie różne od tego, co myślimy. Tyle przykładów tego.
Czytałam lata temu  słowa Seneki o prostocie w książce, nazwy której nie pamiętam, ale były to wspaniałe, inspirujące słowa. Później dowiedziałam się, że ten człowiek prowadził życie, które absolutnie nie było proste, okazuje się, że słowa mogą być absolutnie inne niż ich urzeczywistnienie. Musimy być tego świadomi.

          Podobnie milczenie może być albo rodzajem szlachetnej powściągliwości, głębokiego spokoju, albo może powstrzymywać, dzielić, może być rodzajem pretensji i są one tym samym fałszywą mową, ponieważ blokują prawdziwą komunikację. Wszystkie kłamstwa to robią. Wyrasta złudzenie, które nadal wzmacnia fundamentalne kłamstwo o oddzielnym umyśle. Uporczywe i zwykle bezsprzeczne odczucie  o nas i innych.  Osobiste i zbiorowe kłamstwo. Orzeł potrzebuje tych wszystkich budujących dążeń, dramatów i konfliktów, które dodają uczucia żywotności, bycia kimś. Zwykle łatwo staje się to uzależnieniem. Również kłamstwo łatwo staje się uzależnieniem.

             Należy praktykować i pracować nad wskazaniami. Nasza własna mowa zwiększa  naszą wrażliwość na konsekwencje, jakie kłamstwa mają dla  nas i dla innych.
A co, jeśli nasze kłamstwa są nieświadome? I co, jeśli nagle zaczynamy sobie je uświadamiać podczas siedzenia? Może to być bardzo bolesne. To właśnie mi się przydarzyło na początku, gdy zaczynałam to, co robię. Prawdą jest, że doświadczamy pierwszego zrozumienia o przyczynach dla siebie samych. Potem rozwijamy tę uważność, która jest początkiem naszego uwalniania się od tych starych przyzwyczajeń. To tworzy bliskość dla nas i innych, ponieważ oznacza zaufanie. Kłamstwo niszczy zaufanie. Mówiąc szczerze, zatapiając się w tym głębokim doświadczeniu, budujemy zaufanie, bliskość, więzi. Kto nie tęskni za głęboką więzią? Nie praktykowalibyśmy, gdybyśmy tego nie potrzebowali.


Wskazania są zakorzenione w praktyce i wskazują nam ponownie na miejsce, które jest o wiele większe i wolne od tego małego, zbudowanego przez nas poczucia odrębności, które pozwala wzrastać kłamstwom,  które chronimy i wzmacniamy. Ponieważ większość kłamstw odzwierciedla to uczucie odrębności, jest to narcyzm.
Nie wszystkie kłamstwa, i to należy podkreślić, są jednakowe. Jeśli żyjesz w Niemczech, jest rok 1943, do drzwi puka Gestapo i pyta cię o żydowską rodzinę, którą ukrywasz w pokoiku, nie powiesz prawdy.  Jest to ten moment, kiedy musimy skłamać dla większego dobra, aby być zatopionym w naszej własnej prawdzie.


       Ważne jest, żeby być prawdziwym, dla najgłębszej natury naszego istnienia. Poprzez praktykę nawiązujemy kontakt z nią, a poprzez celowa pracę nad wskazaniami w naszej codziennej praktyce, w codziennym życiu coraz bardziej ćwiczymy naszą uważność. Przychodzi, pojawia się, my wiemy, że jest związana z prawda, tak właśnie działamy.

         Dogen powiedział: „Kiedy Koło Dharmy obróciło się na początku, nie było ani nadwyżki, ani ubytku, cały wszechświat jest usłany nektarem i prawda jest gotowa do zbiorów.” Widzimy rzeczy takie, jakimi one są. Co nie jest usłane nektarem prawdziwej prawdy? To są po prostu słowa. Śpiew, ptaki, słońce, kadzidło dymiące na ołtarzu, każdy z nas tutaj jest żywa prawdą.  Znalezienie  sposobu, aby pójść z tym do ludzi jest kluczowe dla nas wszystkich oraz dla całego świata.

Tłumaczenie: Edyta Adwentowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz